Na początek o mnie i o mojej nauce języków

 

Pierwszy język obcy, jakiego zaczęłam się uczyć, to niemiecki. Moja wychowawczyni w klasach 1-4 prowadziła z nami dodatkowe lekcje z tego języka. Polubiłam niemiecki od pierwszego wejrzenia – u mnie doskonale sprawdziła się teoria, że pierwszy język, jakiego się uczymy w życiu, będzie naszym ,,ulubionym” (nie licząc ojczystego oczywiście).

W 3 klasie podstawówki rodzice ,,wysłali mnie” na lekcje z angielskiego. Tutaj odwrotnie niż w przypadku niemieckiego, nie polubiłam się z tym językiem. Od 5 klasy podstawówki miałam obowiązkowy angielski w szkole, aż do matury. Pierwsza nauczycielka (nie licząc tej od zajęć dodatkowych) skutecznie zraziła mnie do tego języka. Dużo wymagała, dość szybko chciała, żebyśmy na zajęciach posługiwali się tylko angielskim. Osoby, które ogarnęły podstawy poza szkołą jakoś sobie radziły, ale ja miałam z tym duży problem.

W liceum zdecydowałam się na zdawanie matury z angielskiego, ale to dlatego, że miałam dużo więcej godzin tego języka w porównaniu z moim ulubionym niemieckim. Próbna matura na poziomie rozszerzonym poszła średnio, więc ostatecznie na maturze jako język obcy wybrałam angielski na poziomie podstawowym planując, że w przyszłości już nie chcę się uczyć tego języka. Dość szybko mi przeszło, ale o tym za chwilę.

Obowiązkowy niemiecki miałam dopiero w gimnazjum i liceum. Nauczycielka z gimnazjum była ,,zakręcona”, raczej mało wymagała, w klasie nie było też warunków do nauki, więc ja również nie przykładałam się do nauki niemieckiego. Gdy poszłam do liceum ,,przypadkiem” po teście wstępnym załapałam się do grupy z wyższym poziomem niemieckiego i wtedy zaczęły się schody. Musiałam nawet brać korki, żeby zdać. Tym razem nauczycielka była bardzo wymagająca, co również nie działało motywująco do nauki. Mieliśmy w grupie osoby, które w gimnazjum brały udział w olimpiadach z niemieckiego i one radziły sobie świetnie, przeważali jednak uczniowie, którzy ,,coś ogarniają” ale nie aż tak, jak życzyłaby tego sobie nauczycielka.

Jeśli dobrze pamiętam, to po zdanej maturze.. uczyłam się niemieckiego. Bodajże z czasopism ,,Deutsch is easy” czy jakoś tak, które kiedyś prenumerował mój tata. Dzięki temu, po rozpoczęciu nauki na studiach, dostałam się do lepszej grupy z niemieckiego. Wreszcie właściwy poziom! Mogłam rozwinąć skrzydła i dalej uczyć się tego języka. Żeby było zabawniej, gdzieś mi wpadło w oko czasopismo ,,Business English Magazine”, które tata mi prenumerował przez jakiś czas. (Tata od zawsze chciał, żebym uczyła się angielskiego).

Język obcy mieliśmy na studiach tylko przez rok. Na 2 i 3 roku studiów rodzice opłacali mi kurs językowy w Goethe Institut, który zakończyłam zdaniem certyfikatu na poziomie C1. Taa, chyba mój niemiecki nigdy na tym poziomie nie był, ale papier mam XD Więcej o tym kursie innym razem, gdy będę omawiała kursy grupowe stacjonarne i online.

Po studiach poszłam do pracy, w której na co dzień posługuję się niemieckim, głównie ,,w piśmie”, od kilku lat niestety też ,,w mowie”.

Na początku gdy rozpoczęłam pracę zawodową bardzo się cieszyłam, że nie muszę się uczyć czegokolwiek, oczywiście oprócz obowiązków w pracy. Dość szybko zatęskniłam za nauką, więc stwierdziłam, że wrócę do nauki niemieckiego (a nuż przyda się w pracy) i angielskiego... Myślałam o zmianie pracy, zmianie stanowiska, albo po prostu chciałam to robić dla siebie.

Około 10 lat temu wydarzyło się coś, czego bym się nigdy nie spodziewała. Koleżanka B. zapytała mnie, czy mogłabym się z nią uczyć włoskiego. Plan był taki, że każda z nas ogarnie podstawy ,,na własną rękę”, a potem we dwie będziemy brały lektora i uczyły się razem (może więcej o tym w innym poście odnośnie motywacji). Koleżanka odpadła, zanim zaczęłyśmy XD a ja... zaczęłam się uczyć włoskiego. Więcej o tym innym razem, gdyż moje początki z włoskim były dość ciekawe;)

Wiem, że ten post jest już bardzo długi, zatem podsumowując:

-angielski: musiałam przerwać naukę, gdy już naprawdę się wkręciłam i korzystałam z platformy tutlo, gdyż mój pracodawca zażyczył sobie, żebym rozmawiała przez telefon po niemiecku, a mi się za bardzo mieszały języki. Wcześniej oprócz tutlo uczyłam się angielskiego z książek, podręczników, czasopism, kursów online, byłam też przez rok na kursie grupowym online w szkole językowej;

-niemiecki: uczę się aktualnie, głównie z platformy Niemiecki Wihajster, słucham deutschlera na youtubie, ostatnio próbuję duolingo, zobaczymy, jak wyjdzie. W przeszłości uczyłam się na własną rękę na wszelkie możliwe sposoby XD, ponadto byłam na kursie organizowanym przez pracodawcę, ukończyłam studia polsko-niemieckie na Uniwersytecie Szczecińskim zakończone egzaminem w Niemczech (niestety sporo zapomniałam, bo po zdanym egzaminie miałam naprawdę długą przerwą w nauce tego języka)

-włoski: uczyłam się z samouczków, kursów online, czasopism, przez ok pół roku miałam konwersacje indywidualne online z lektorem.

Jeśli chcesz poznać moje porady/doświadczenia dotyczące nauki języków, zapraszam do odwiedzania tego bloga :)

Jeśli jakieś tematy szczególnie Cię interesują, proszę o info.

Komentarze

Popularne posty